Ustawa inwigilacyjna i retencja danych – dlaczego polskie służby pytają o nasze dane aż 2 miliony razy?

Trzy tygo­dnie temu weszły w życie prze­pi­sy bar­dzo chęt­nie opi­sy­wa­nej przez media (szcze­gól­nie w inter­ne­cie) tzw. usta­wy inwi­gi­la­cyj­nej. Zmie­ni­ły one nie­co regu­la­cje praw­ne doty­czą­ce reten­cji danych tele­ko­mu­ni­ka­cyj­nych przez ope­ra­to­rów, któ­ra od wie­lu już lat jest źró­dłem kon­tro­wer­sji. Czę­sto pod­kre­śla się gigan­tycz­ną ska­lę zapy­tań służb o dane oby­wa­te­li, któ­rych ilość z roku na rok wzra­sta i jest nie­po­ko­ją­co wyso­ka na tle innych państw, z któ­ry­mi mogli­by­śmy się porów­ny­wać. Pro­blem ten jest bar­dzo istot­ny, szcze­gól­nie w Euro­pie, gdzie pra­wo do pry­wat­no­ści trak­tu­je­my jako coś nie­mal­że świę­te­go. Dla­cze­go nasze orga­ny ści­ga­nia zada­ją pyta­nia o dane reten­cyj­ne tak czę­sto? Na to pyta­nie będę szu­kał odpo­wie­dzi w dzi­siej­szej notce.

W 2014 roku służ­by, sądy i pro­ku­ra­tu­ry zło­ży­ły bli­sko 2,2 milio­na zapy­tań o dane tele­ko­mu­ni­ka­cyj­ne. Danych za 2015 r. jesz­cze nie ma. Licz­ba ta – w zesta­wie­niu z 38 milio­na­mi oby­wa­te­li nasze­go pań­stwa już na pierw­szy rzut oka jest nie­pro­por­cjo­nal­nie wyso­ka. Jeśli jesteś uważ­nym czy­tel­ni­kiem moje­go blo­ga to być może pamię­tasz, że we wpi­sie będą­cym rela­cją z Ata­ków Sie­cio­wych 2015 zapo­wia­da­łem poru­sze­nie tema­tu reten­cji danych, któ­re były przed­mio­tem wystą­pie­nia Pro­fe­so­ra Andrze­ja Adam­skie­go na toruń­skiej kon­fe­ren­cji. Pan Pro­fe­sor w swo­im wystą­pie­niu sku­pił się w więk­szej mie­rze na rela­cji pra­wa do pry­wat­no­ści, pra­wa do bez­pie­czeń­stwa publicz­ne­go oraz oczy­wi­ście pra­wa do uzy­ski­wa­nia dostę­pu do danych reten­cyj­nych. Ja jed­nak dzi­siaj nie chcę pisać o prze­szło­ści czy nawet obec­nej regu­la­cji, któ­ra zosta­ła dość sze­ro­ko sko­men­to­wa­na przez praw­ni­ków. Od sie­bie pra­gnę wska­zać na dwie kwe­stie, któ­rych nie  poru­sza się w trwa­ją­cej dys­ku­sji medialnej.

Szerszy zakres podmiotów zobowiązanych do udostępniania danych

Usta­wa pre­cy­zu­je, iż w spo­sób jed­no­znacz­ny pod­mio­ty świad­czą­ce usłu­gi dro­gą elek­tro­nicz­ną udo­stęp­nia­ją dane pod­le­ga­ją­ce reten­cji w spo­sób nie­od­płat­ny. To chy­ba cał­kiem zro­zu­mia­ła reak­cja orga­nów Pań­stwa na to, że nie­któ­re pod­mio­ty (np. Nasza-Klasa) wysta­wia­ły do tej pory fak­tu­ry za udo­stęp­nia­ne dane! Obo­wią­zek ich nie­od­płat­ne­go udo­stęp­nia­nia nie wyni­kał bowiem  z usta­wy, ani też wprost z innych przepisów.

Uwa­żam, że wystar­czy w tej kwe­stii powie­dzieć tyl­ko tyle, że nowa usta­wa świet­nie pod­trzy­mu­je wąt­pli­we tra­dy­cje swo­jej poprzed­nicz­ki (uzna­nej za nie­zgod­ną z Kon­sty­tu­cją RP przez Try­bu­nał Kon­sty­tu­cyj­ny). Po wię­cej na temat temat odsy­łam na blog Kami­la.

O co więc z tymi liczbami chodzi?

Wróć­my zatem do wspo­mi­na­nych już liczb. Jak poda­je UKE:

  • 2014 – 2,2 mln zapy­tań o dane telekomunikacyjne
  • 2013 – 1,75 mln zapy­tań o dane telekomunikacyjne
  • 2012 – 1,75 mln zapy­tań o dane telekomunikacyjne
  • 2011 – 1,9 mln zapy­tań o dane telekomunikacyjne

Wycho­dzi na to, że w samym 2014 roku służ­by pyta­ły o dane tele­ko­mu­ni­ka­cyj­ne jed­ne­go na sie­dem­na­stu Pola­ków. To oczy­wi­ście nie­pro­por­cjo­nal­nie duża licz­ba zapy­tań. Kry­je się jed­nak za nimi pew­na przy­czy­na, o któ­rej w mediach raczej się nie mówi. Pro­blem pole­ga (a przy­naj­mniej pole­gał jesz­cze w 2015 r. – bo być może teraz ule­gło to zmia­nie) na bra­ku inter­fej­su umoż­li­wia­ją­ce­go korzy­sta­nie przez orga­ny ści­ga­nia z API (udo­stęp­nia­ne­go przez Urząd Komu­ni­ka­cji Elek­tro­nicz­nej) pozwa­la­ją­ce­go iden­ty­fi­ko­wać kto kon­kret­nie jest ope­ra­to­rem dane­go nume­ru tele­fo­nicz­ne­go. Sami ope­ra­to­rzy posia­da­ją oczy­wi­ście sto­sow­ne inter­fej­sy, któ­re opra­co­wa­li za wła­sne pie­nią­dze i wyko­rzy­stu­ją do sze­re­gu róż­nych usług. API udo­stęp­nia UKE na pod­sta­wie prze­pi­sów pra­wa i orga­ny ści­ga­nia teo­re­tycz­nie mogą z nie­go sko­rzy­stać. Teo­re­tycz­nie, bo w prze­ci­wień­stwie do ope­ra­to­rów nie posia­da­ją żad­ne­go opro­gra­mo­wa­nia umoż­li­wia­ją­ce­go wyko­rzy­sty­wa­nie dostęp­ne­go API. Pro­blem w mia­rę upły­wu cza­su tyl­ko się nasi­la, bo moż­li­we dopie­ro od kil­ku lat prze­no­sze­nie nume­rów sta­je się coraz bar­dziej popu­lar­ne. W rezul­ta­cie sytu­acja ta wywo­łu­je efekt następujący:

  • w przy­pad­kach pil­nych służ­by skła­da­ją 4 zapy­ta­nia do naj­więk­szych ope­ra­to­rów (a cza­sa­mi nawet i do więk­szej licz­by) doty­czą­ce tego same­go nume­ru. Ope­ra­to­rzy odpo­wia­da­ją wów­czas, że numer nie jest przez nich obsłu­gi­wa­ny – poza jed­nym, któ­ry fak­tycz­nie udzie­la wnio­sko­wa­nych informacji
  • w przy­pad­kach stan­dar­do­wych służ­by skła­da­ją zapy­ta­nia doty­czą­ce tego same­go nume­ru po kolei do wszyst­kich ope­ra­to­rów i cze­ka­ją aż „tra­fią” w tego, któ­ry fak­tycz­nie obsłu­gu­je dany numer telefonu

W efek­cie powyż­sze­go zapy­ta­nie o dane reten­cyj­ne jed­ne­go nume­ru tele­fo­nu potra­fi wyge­ne­ro­wać w prak­ty­ce nawet kil­ka­na­ście odręb­nych zapy­tań, któ­re są uwzględ­nia­ne w sta­ty­sty­kach. W pierw­szej chwi­li takie wyja­śnie­nie pro­blem wyda­ło mi się nie­do­rzecz­ne i trud­no było mi w nie uwie­rzyć. Dosłow­nie prze­cie­ra­łem uszy ze zdzi­wie­nia, gdy dowie­dzia­łem się o nim od Pana Paw­ła Bara­niec­kie­go, przed­sta­wi­cie­la Polkom­te­la (Plus GSM), któ­ry opo­wia­dał o tym pro­ble­mie 14 maja 2014 r. pod­czas semi­na­rium nauko­we­go orga­ni­zo­wa­ne­go przez Cen­trum Badań nad Cyber­prze­stęp­czo­ścią w Toru­niu pod tytu­łem Współ­pra­ca dostaw­ców usług inter­ne­to­wych z orga­na­mi ści­ga­nia i wymia­ru spra­wie­dli­wo­ści w zakre­sie zwal­cza­nia prze­stępstw na szko­dę mało­let­nich popeł­nio­nych w Inter­ne­cie. Wedle infor­ma­cji, na któ­re powo­ły­wa­li się wów­czas dys­ku­tu­ją­cy – bli­sko 20% zapy­tań do ope­ra­to­rów było chy­bio­nych z powo­du opi­sa­ne­go powyżej.

Pod­su­mo­wu­jąc – może­my uznać, że wyra­ża­na w licz­bie bez­względ­nej licz­ba zapy­tań kie­ro­wa­nych przez służ­by do ope­ra­to­rów jest obec­nie sztucz­nie zawy­ża­na. Szko­da, że nikt o tym nie mówi, bo zabu­rza to fak­tycz­ną sta­ty­sty­kę zapy­tań o dane pod­le­ga­ją­ce reten­cji w znacz­nym stop­niu. Dodat­ko­wo sytu­acja ta wpły­wa w real­ny spo­sób na kosz­ty zwią­za­ne z pro­wa­dzo­ny­mi postę­po­wa­nia­mi, skut­ku­je ich zbęd­ną prze­wle­kło­ścią – i w efek­cie zmniej­sze­niem wydol­no­ści orga­nów ści­ga­nia. Oso­bi­ście jestem oczy­wi­ście prze­ciw­ny prze­ka­zy­wa­niu orga­nom ści­ga­nia nad­mier­nych kom­pe­ten­cji upraw­nia­ją­cych do nie­ogra­ni­czo­nych moż­li­wo­ści inwi­gi­la­cyj­nych w takim zakre­sie jaki funk­cjo­nu­je w Pol­sce od lat. Nie­mniej zagad­nie­nie to jest tema­tem na oddziel­ną już not­kę, któ­rą może kie­dyś popełnię 😉

Leave a Reply